wtorek, 6 października 2015

Malinowy ogród

Założenie tego bloga było całkowicie spontaniczne. Wpadłam na ten pomysł wczoraj. Ale do pierwszego posta zainspirowało mnie… zrywanie malin. Pojechałam dziś na działkę z moim jeszcze-nie-teściem. I właśnie gdy stałam w krzaczkach malin i je zrywałam, przyszedł mi do głowy pierwszy wpis. O malinach właśnie. A konkretnie to wykorzystaniu tych owoców w pielęgnacji cery.




Owoce te są bogate w kwas salicylowy, który jest składnikiem wielu produktów do pielęgnacji twarzy. Ma właściwości przeciwbakteryjne i oczyszczające. Zawierają również witaminy B1, B2, B6, C i E, oraz żelazo, wapń i potas. Obniżają ciśnienie. Są źródłem błonnika.
Maliny świetnie się nadają na domowe maseczki.
Na cerę tłustą, trądzikową: rozgniecione maliny + miód + żółtko
Odżywiająca, na zmęczenie: rozgniecione maliny + mleko, jogurt lub twaróg
Można z nich także zrobić peeling – mieszamy je z cukier bądź solą, albo z miodem, otrębami i żółtkiem.

Ponadto maliny są dobre przy przeziębieniu (polecam herbatę z sokiem z tych owoców) czy problemach z żołądkiem. Podobno łagodzą bóle menstruacyjne.

Sezon na te pyszne owoce w pełni. Może więc warto po nie sięgnąć i wypróbować ich działanie :)



Na koniec nie mogło zabraknąć wielkiego hitu Urszuli:



Pozdrawiam i życzę przyjemnego czytania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz